ZAWARTOŚĆ TESTU:
- SteelSeries Apex 7 TKL – specyfikacja
- Zawartość opakowania i wykonanie
- Pierwsze wrażenia z użytkowania
- Oprogramowanie SteelSeries GG
- Podsumowanie
Klawiatury mechaniczne są szczególnie popularne wśród graczy i osób często piszących teksty. Choć jest to historycznie najstarszy typ klawiszowego urządzenia wejściowego, „mechaniki” właśnie doświadczają swoistego renesansu. Przyciągają one bardzo dobrym wyczuciem wciśnięcia i aktywacji klawisza. Posiadaczom podoba się też jakość ich wykonania i dodatkowe opcje, jak chociażby niezależne podświetlenie każdego klawisza czy cecha NKRO (N-Key Rollover).
Powiązane:To jedna z lepszych klawiatur, jakich używałem, ale nawet ona nie przekonała mnie do modeli 60%. Test Logitech G Pro X 60 Lightspeed Tactile
Pozostałe typy klawiatur, jak membranowe czy nożycowe, nie oferują tak rozbudowanych opcji lub celują w niższą półkę cenową, a ich działanie jest mniej precyzyjne. Obecnie najbardziej rozbudowane i zarazem najdroższe urządzenia, to klawiatury mechaniczne. I właśnie taka klawiatura trafiła do nas na testy.
SteelSeries Apex 7 w wersji TKL w hierarchii modeli tego producenta jest to tak naprawdę pierwszy typowy „mechanik”, ponieważ Apex 5 jest w rzeczywistości hybrydą ze stykami o specjalnej konstrukcji, która mają imitować maszynowe kliknięcie. Następne w kolei są z kolei Apex 9 i Apex Pro, mechaniczne klawiatury z przełącznikami optycznymi lub magnetycznymi.
Apex 7 TKL posiada przełączniki własnej konstrukcji o nazwie QX2 Red. Są to switche liniowe, to znaczy, że nie mają wyczuwalnego punktu zadziałania, ani dodatkowego dźwięku, jak przełączniki niebieskie. Można przyjąć, że ich charakterystyka odpowiada z grubsza przełącznikom czerwonym innych firm (np. Cherry MX Red). Dostępne są też brązowe i niebieskie odmiany QX2.
Klawiatura zawiera 84 klawiszy i jest w formacie TKL (Ten-Key Less). Oznacza to, że producent zrezygnował z bloku numerycznego, który dla części osób może być całkowicie zbędny, a zajmuje miejsce na biurku. Gdy go nie ma, możemy przysunąć bliżej myszkę, co ma znaczenie dla komfortu użytkowania. Co ciekawe, SteelSeries poszedł nieco dalej w rezygnowaniu z klawiszy, ponieważ większość modeli TKL ma 87 klawiszy. W Apex 7 TKL nie znajdziecie „PrtScr”, „Scroll Lock” i „Pause”. Jeśli ktoś ich potrzebuje – cóż, musi je „zmapować” w oprogramowaniu.
Brak tych klawiszy ma w tym przypadku uzasadnienie. Apex 7 TKL w miejscu gdzie zwykle są umiejscowione posiada dodatkowy przycisk funkcyjny, wielofunkcyjną rolkę i monochromatyczny wyświetlacz OLED 128 x 40 pikseli. Ten ekranik może wyświetlać obrazek, animowany gif lub parametry pracy komputera ustawione w oprogramowaniu. Klawiatura komunikuje się z PC poprzez USB z częstotliwością maksymalną 1000 Hz. Według danych technicznych posiada system Anti-ghosting i NKRO, przez co gracze nie będą musieli obawiać się o nieprecyzyjne rejestrowanie wciskanych klawiszy nawet w najbardziej dynamicznych momentach rozgrywki.
PLUSY:
- Wysoka jakość wykonania;
- Bardzo dobre i konfigurowalne podświetlenie;
- Smukły wygląd i niewielki rozmiar;
- Wyświetlacz OLED, który nie jest tylko ozdobą.
- Dobry stosunek ceny do możliwości (przy odrobinie cierpliwości).
MINUSY:
- Brak trzech przycisków, obecnych w pozostałych klawiaturach TKL;
- Gruby kabel łączący klawiaturę z PC;
- Ekran OLED mógłby być jaśniejszy;
- Nieco zbyt wysoko wyceniona.
SteelSeries Apex 7 TKL – specyfikacja
Poniżej znajdują się najważniejsze cechy tej klawiatury. Szczegółowe informacje są dostępne na stronie producenta.
układ klawiatury | 80% (TKL) |
łączność | przewodowa |
podświetlenie | SteelSeries GG lub Prism, kontrola nad podświetleniem każdego klawisza |
modyfikacje klawiszy i makra | SteelSeries GG Macro Editor z modyfikacją każdego klawisza, tworzenie profili |
nakładki | ABS |
przełączniki | SteelSeries QX2 Red |
wytrzymałość | 50 mln kliknięć |
aktywacja | 2 mm, zmierzone 2,55 mm |
nacisk | 45 g (+/- 10 g) |
skok | 4 mm (+/- 0,5 mm) |
odświeżanie | 1000 Hz |
Wymiary | 355 mm x 139 mm x 40,4 mm |
Waga | 688 g bez kabla (wg producenta: 771 g) |
Cena | 689,99 zł |
Zawartość opakowania i wykonanie
Charakterystyczne dla SteelSeries pudełko z pomarańczowymi elementami (otwierane do góry) zawiera przede wszystkim klawiaturę. To pierwsza rzecz, jaką ujrzymy po otwarciu opakowania. Warto jednak zajrzeć głębiej, ponieważ pod kolejną warstwą otwieranej tekturowej przekładki znajdziemy jeszcze instrukcję i podstawkę pod nadgarstki. Jest ona wykonana z miłego w dotyku tworzywa, które niestety lubi zbierać kurz. Z klawiaturą łączy się magnetycznie.
Podstawka pod nadgarstki może być przydatna, choć lubi się z kurzem. Źródło: fotografia własna
Kabel nie jest odłączany od klawiatury i jest dość gruby, a przy tym sztywny. Całe szczęście, że można go poprowadzić w wytłoczonych kanałach w podstawie i wypuścić w trzech miejscach. Taka średnica przewodu może wynikać z obecności huba USB w klawiaturze (z portem podświetlonym LED). Jego koniec jest rozdzielony na dwie wtyczki, każda jest oznaczona, więc nie musimy podłączać obu, wystarczy sama klawiatura, jeśli niepotrzebny nam hub USB.
Port USB jest podświetlony, jeśli podłączyliśmy obie wtyczki kabla do PC. Źródło: fotografia własna
Trzeba przyznać, że urządzenie zostało wykonane dość dobrze. Ma charakterystyczny kształt dla linii Apex 3, 5 i 7 (a także przewodowych Pro). Wierzchnia płyta jest wykonana z aluminium, oraz zakrzywiona na spodzie i u góry. Wklęsła spodnia strona z tworzywa nadaje klawiaturze smukłości, szczególnie gdy się patrzy z boku. Metalowej powierzchni trudno cokolwiek zarzucić, a części plastikowe wydają się wykonane z dobrej jakości tworzyw. Nie mamy wrażenia taniości, wszystko jest ładnie spasowane.
Tył klawiatury zawiera stopki regulowane w dwóch pozycjach i kanały do poprowadzenia kabla. Źródło: fotografia własna
Klawiatura według SteelSeries waży 771 g, natomiast zważona przeze mnie bez kabla 688 g. Nakładki na klawisze wykonano z jasnego tworzywa ABS, pokrytego czarną warstwą. Symbole są wykonane konsekwentnie, są wyraźne i równomiernie podświetlone. Poza paroma wyjątkami, gdy niektóre dodatkowe znaki w dolnym rzędzie są znacznie ciemniejsze.
Widoczna część przełącznika jest wykonana z przezroczystej obudowy, a trzonki switchów nie posiadają kołnierzy przeciwkurzowych. Te pełnią także w klawiaturach rolę stabilizującą trzon, więc ich brak może skutkować poczuciem delikatnej chybotliwości poszczególnych przycisków.
Pierwsze wrażenia z użytkowania
Na SteelSeries Apex 7 TKL pisze się przyjemnie i sprawnie. Jeśli chodzi o granie – miłośnicy symulatorów mogą nie być zadowoleni z braku bloku numerycznego, ale to nie cecha tego konkretnego modelu, a układu klawiszy TKL jako takiego. Niektóre tytuły (np. ETS 2) mają bardzo rozbudowaną klawiszologię, która intensywnie wykorzystuje także ten nieobecny tu obszar klawiatury. Warto o tym pamiętać przy zakupie i dobrać wariant odpowiadający naszym potrzebom.
Klawiatura jest wyposażona w przełączniki liniowe, więc nie da się organoleptycznie wyczuć momentu aktywacji. Według producenta skok klawisza wynosi 4 milimetry, a zadziałanie następuje w połowie drogi, czyli przy 2 mm. Moje pomiary wykazały, że całość drogi klawisza wynosi ok. 3,9 mm, natomiast aktywacja następuje mniej więcej w 2,55 mm.
Przełączniki SteelSeries QX2 Red z typowym trzonkiem o przekroju „plusa”. Źródło: fotografia własna
Klawisze są ułożone w profilu Cherry (czyli nieco obniżony OEM) – każdy rząd ma nieco inne nachylenie. Teoretycznie powinno to przyspieszyć pisanie, ponieważ ułatwia bezwzrokową orientację na klawiaturze. Obecnie używam także urządzenia z układem XDA i uważam, że to raczej kwestia przyzwyczajenia. Profile zakrzywione są jednak obecnie bardziej rozpowszechnione niż płaskie, więc zapewne większa liczba użytkowników poczuje się na tej klawiaturze jak w domu.
Klawiaturę używałem głównie pisząc (także ten artykuł), oraz grając w Far Cry 6 i Euro Truck Simulator 2. W grach sprawuje się bardzo dobrze, choć jak wspomniałem wcześniej, brak numpada np. w ETS 2 może trochę boleć. Moja prywatna klawiatura także jest w formacie TKL (80%), więc nauczyłem się, jak sobie z tym radzić. Funkcja NKRO spisuje się dobrze, choć w przypadku tekstów zauważyłem, że już przy ośmiu jednocześnie wciśniętych klawiszach zdarzają się błędy.
Wielu z Was zapewne interesuje, jak ta klawiatura brzmi i czy jest głośna. Dźwięk pisania na urządzeniu mogę określić jako przyjemny, słyszymy głównie uderzenie trzonu przełącznika o dolną, lub górną krawędź (przy puszczeniu klawisza). Co do głośności – zmierzyłem sonometrem hałas podczas pisania (pomiar w odległości 40 cm). Średnia odczytów oscyluje wokół 55 dBA, ze szczytami dochodzącymi do 59 dBA w przypadku niektórych klawiszy. Można powiedzieć, że jest to typowy poziom dla „mechanika na redach”. Natomiast na pewno znacznie cichsze są modele na switchach typu „silent”, czyli wytłumionych – takową sam posiadam i mogę powiedzieć, że różnica jest spora.
Tak wygląda nakładka klawisza (keycap) od spodu. Źródło: fotografia własna
Na pochwałę zasługuje podświetlenie klawiszy. Jest dość wyraźne i równomierne. Dioda LED znajduje się w górnej części przełącznika (montaż północny). W oprogramowaniu możemy ustawić osobny kolor dla każdego klawisza, oraz wiele schematów animacji. Światło ładnie rozprasza się na matowej powłoce aluminiowej płyty, co tworzy miły dla oka efekt.
Wyświetlacz OLED jest czytelny, aczkolwiek wydaje mi się, że jest odrobinę zbyt ciemny. W dobrze oświetlonym pokoju wydaje się być znacznie mniej jasny od podświetlenia klawiszy.
Oprogramowanie SteelSeries GG
SteelSeries posiada bardzo rozbudowany program towarzyszący swoim urządzeniom peryferyjnym. SteelSeries GG to wspólna aplikacja m.in. dla klawiatur i myszek. Mnogość opcji jest tak duża, że początkowo trudno się odnaleźć. W głównym oknie znajdziemy najważniejszą pozycję Engine, a także przeróżne aplikacje, które pozwalają zintegrować współpracę klawiatury z grami i programami.
SteelSeries GG pozwala na wiele ustawień podświetlenia.
W Engine ustawimy przede wszystkim podświetlenie klawiszy. A opcji jest naprawdę dużo. Możemy wybierać spośród wielu efektów, a także ustawić dowolny kolor dla każdego klawisza. Jest możliwość zmodyfikowania reakcji na naciśnięcie, a także trybu wygaszenia, czyli rozkładu kolorów, który aktywuje się po pewnym czasie nieużywania urządzenia.
Dodatkową zakładkę stanowią modyfikacje zawartości wyświetlacza. Możemy załadować statyczny obrazek w rozdzielczości 128 x 40 pikseli (czarno-biały), animowany GIF lub wybierać spośród kilku schematów wyświetlania parametrów komputera. Jednocześnie ekran może podać dwa parametry, ale możemy ustawić kilka takich „ekraników”, które będą się wyświetlały naprzemiennie w pętli. Dodatkowo niektóre z aplikacji integrujących mogą wykorzystać OLED do współpracy z grą.
Klawiatura może współpracować z grami, np. dostosowując podświetlenie lub ekran OLED.
Dzięki temu ten mały ekranik przestaje być tylko dodatkowym gadżetem, a faktycznie może nas wspomagać oferując użyteczne informacje. Klawiatura ma swoją pamięć, więc teoretycznie autostart SteelSeries GG przy włączeniu systemu nie jest wymagany by utrzymać ustawienia. Niektóre funkcje, np. monitorowanie stanu PC na ekranie OLED, wymagają jednak stałej obecności oprogramowania w tle.
Podsumowanie
SteelSeries Apex 7 TKL wydaje się dobrą propozycją przede wszystkim dla graczy, ale myślę, że zadowoliła by także autorów, którzy dużo piszą. Być może woleli by oni wersję z przełącznikami niebieskimi, lepiej informującymi palce i ucho o aktywacji. Dla mnie czerwone switche sprawiały się wystarczająco dobrze także w edycji tekstów.
Jestem fanem mechanicznych klawiatur na wyciszonych przełącznikach (typu silent), a mimo to ta klawiatura spodobała mi się. Przyjemnie się z niej korzysta, a mnogość możliwości oferowanych przez zaawansowane oprogramowanie i jakość jej wykonania to bezapelacyjnie największe atuty. Wyświetlacz OLED okazał się przydatny – ustawiłem na nim monitorowanie parametrów PC.
Ekran OLED to miły i przydatny dodatek. Źródło: fotografia własna
Na koniec poświęcę chwilę wątkowi cen i kosztów. Oficjalna cena podawana przez SteelSeries to 689,99 zł. To nie jest mało, a jednak w plusach wpisałem „dobry stosunek ceny do jakości”. Jest tak dlatego, że bez problemu można Apexa 7 TKL znaleźć w cenie 597 zł, a przy odrobinie cierpliwości znajdziemy też urządzenie nawet za 499 zł, gdyż często się pojawia w takiej kwocie np. na Allegro. W chwili publikacji tego tekstu można nabyć wersję białą z nakładkami pudding za 449 zł.
To jest udana klawiatura, choć nie jestem do końca pewny, czy dałbym za nią 689,99 zł. Jednak już za 597 zł, czy tym bardziej jeszcze stówkę mniej – raczej długo bym się nie zastanawiał. Apex 7 TKL ma dość sporo konkurencji w tej klasie cenowej, a dodatkowo na własnym polu. Dla przykładu Apex 9 TKL kosztuje obecnie praktycznie tyle samo. W zamian za brak wyświetlacza otrzymujemy nowoczesne przełączniki optyczne o regulowanym momencie aktywacji. Co jednak jest dla nas ważniejsze – musimy zdecydować sami.
Sprzęt do testów dostarczył SteelSeries.
POWIĄZANE TEMATY: techklawiaturytest sprzętu
Arkadiusz Strzała
Swoją przygodę z pisaniem zaczynał od własnego bloga i jednego z wczesnych forum (stworzonego jeszcze w technologii WAP). Z wykształcenia jest elektrotechnikiem, posiada zamiłowanie do technologii, konstruowania różnych rzeczy i rzecz jasna – grania w gry komputerowe.Obecnie na GOL-u jest newsmanem i autorem publicystyki, a współpracę z serwisem rozpoczął w kwietniu 2020 roku. Specjalizuje się w tekstach o energetyce i kosmosie. Nie stroni jednak od tematów luźniejszych lub z innych dziedzin.Uwielbia oglądać filmy science fiction i motoryzacyjne vlogi na YouTube. Gry uruchamia głównie na komputerze PC, aczkolwiek posiada krótki staż konsolowy. Preferuje strategie czasu rzeczywistego, FPS-y i wszelkie symulatory.